Głodna byłam” – napisała Magda Linette w serwisie X po spektakularnym zwycięstwie nad Jasmine Paolini. W trzeciej rundzie Polka pokonała Włoszkę, numer pięć światowego rankingu, aż 6:4, 6:0. Zapewne do wyniku drugiego seta nawiązywała Polka w swoim wpisie. Bo w tenisie 6:0 często nazywa się bajglem.
Dzień później Mirra Andriejewa mogłaby po pokonaniu Linette napisać, że była spragniona. Rewanżu. Dwa miesiące temu 17-latka była faworytką meczu pierwszej rundy turnieju olimpijskiego z naszą 32-latką. Wtedy półfinalistka tegorocznego Roland Garros niespodziewanie przegrała na tych samych kortach 3:6, 4:6. Teraz w Pekinie Rosjanka nie dała Polce żadnych szans.
Tylko 15 z 40. Ta statystyka Linette mówi wszystko
– Można się załamać – mówił pod koniec Żelisław Żyżyński, który komentował mecz na antenie Canal+. Dziennikarz podkreślał, że Linette mocno pracuje na każdy punkt, a Andriejewej wszystko przychodzi z łatwością.
Przy stanie 1:6, 2:5 Linette mocno walczyła o wygranie swojego pierwszego gema serwisowego w meczu. W pewnym momencie Żyżyński zauważył, że Linette ma wygranych zaledwie 32 proc. akcji po swoim pierwszym serwisie i powiedział szczerze: “No nie pamiętam takich statystyk Magdy”.
Ostatecznie Linette wygrała 15 z 40 akcji po swoim pierwszym serwisie, czyli 38 proc. To wciąż bardzo niska skuteczność. Polka została aż siedem razy przełamana przez rywalkę. To pokazuje siłę tenisa Andriejewej. Linette w ostatnich dniach prezentowała się naprawdę dobrze, a na jej tle Rosjanka zdecydowanie potwierdziła opinię, kto wie, czy nie największego talentu światowego tenisa. Wchodząc do ćwierćfinału pekińskiego “tysięcznika” Andriejewa zapewniła sobie pierwszy w karierze awans do top 20 światowego rankingu. W zestawieniu WTA Live Mirra jest w tym momencie 19. Gdyby wygrała cały turniej, mogłaby awansować nawet na 13. miejsce.