Nic się nie kończy, dopóki się nie skończy” – napisała Iga Świątek na Twitterze (dziś portal nazywa się X) po tym jak niesamowicie odwróciła mecz z Danielle Collins.
W drugiej rundzie tegorocznego Australian Open Polka przegrywała z Amerykanką 6:4, 3:6, 1:4 oraz 6:4, 3:6, 2:4 i 0:40, a wygrała 6:4, 3:6, 6:4. W tamtym momencie wielu wydawało się, że po tak wywalczonym zwycięstwie liderka światowego rankingu pójdzie po końcowy triumf w pierwszym wielkoszlemowym turnieju w roku. Ale drogę Idze zagrodziła 19-letnia Linda Noskova.
Świątek narzekała na kibiców i telebim, a światowa numer 50 grała koncert
Utalentowana Czeszka była w tamtym momencie 50. tenisistką rankingu WTA. Przegrywała ze Świątek – było 6:3, 3:3 i murowana faworytka miała piłkę na przełamanie. Ale Noskova nie dała się ani przełamać, ani tym bardziej złamać. Kapitalnie serwowała, wytrzymywała wymiany, grała odważny, ofensywny tenis. I zachowywała spokój. Zaraz po spektakularnie odwróconym meczu przez Igę ona spektakularnie odwróciła mecz przeciw Idze. Tuż po wymownym wpisie Igi to ona mogłaby napisać podobne słowa o walce do końca, o niepoddawaniu się.
Świątek tamtego dnia dyskutowała z sędzią, pokazując, że przeszkadzają jej widzowie przemieszczający się na trybunach, gdy ona i Noskova prowadziły wymiany. Skarżyła się też na telebim, który był za Czeszką i świecił tak, że Idze utrudniał granie. Ale przede wszystkim to rywalka maksymalnie utrudniała życie Polce. W całym meczu skończonym zwycięstwem 3:6, 6:3, 6:4 Noskova zagrała aż 35 kończących uderzeń przy 37 niewymuszonych błędach. Po meczu z emocji aż się popłakała, długo nie mogła się uspokoić.
Przeciwko najlepszej tenisistce świata była odważna i to się jej opłaciło. Iga też nie wstrzymywała ręki – skończyła tamten mecz z 34 winnerami i 33 niewymuszonymi błędami. To było spotkanie stojące na dobrym poziomie. Dla młodej przeciwniczki to był po prostu jak na razie mecz życia, a dla Polki mecz dobry, ale nie wybitny, dlatego Świątek sensacyjnie odpadła.